Flesh and Blood – Karciana rewolucja, która przyszła z Nowej Zelandii
Jako fan kolekcjonerskich gier karcianych od dzieciaka, przerzuciłem się przez wszystko – Magic, Pokémony, Yu-Gi-Oh!, KeyForge, Digimony, a ostatnio Lorcanę i One Piece. Ale żadna nowa gra w ostatnich latach nie sprawiła mi takiego frajdy czystego grania jak Flesh and Blood.
To gra, która naprawdę zasługuje na uwagę każdego fana TCG – nie tylko jako nowinka, ale jako pełnoprawny, dojrzały tytuł, który na nowo definiuje, czym może być gra karciana face to face.
🩸 Co to w ogóle jest Flesh and Blood?
Flesh and Blood (w skrócie FaB) to kolekcjonerska gra karciana stworzona przez studio Legend Story Studios z Nowej Zelandii. Wydana w 2019 roku, szybko zdobyła międzynarodowe uznanie dzięki swojej taktycznej głębi, wysokiej jakości kart i pełnemu skupieniu na grze w realu – tak, tu nie ma online’owej wersji. To gra, która ma być rozgrywana z krwi i kości – stąd nazwa.
⚔️ Bohaterowie, a nie kolory
Zamiast budować talie wokół kolorów many czy typów kart, w Flesh and Blood zaczynasz od wyboru bohatera – konkretnej postaci z unikalną klasą, umiejętnościami i arsenałem.
Chcesz być Ninją, który atakuje szybkimi ciosami i kombosami? Proszę bardzo. A może wolisz Brutala, który tłucze ogromnymi, ciężkimi atakami? Jasne! A może taktyczny Illusionist albo osłonięty zbroją Guardian? Każdy bohater to zupełnie inny styl gry i strategia.
To jakby każda talia była nie tylko talią, ale też postacią z osobowością i historią. I to działa fantastycznie.
🛡 System walki: głęboki, ale intuicyjny
To, co wyróżnia Flesh and Blood od innych TCG, to system walki, który przypomina trochę bijatykę w stylu Street Fightera, tylko na kartach.
Każdy atak możesz zablokować kartami z ręki. Każda karta może być użyta do ataku, obrony, generowania zasobów – wszystko zależy od sytuacji. Tu każda decyzja ma znaczenie, bo nie ma „rundy do stracenia”. Grasz jedną postacią, nie masz „życia” jako liczby kart – masz punkty życia, a ich strata naprawdę boli.
I to wszystko bez żadnej losowej „many” – w FaB nie zdarza się sytuacja, że przegrywasz, bo nie dobrałeś zasobów. Grasz, bo planujesz, liczysz i przewidujesz.
💎 Karty, które zachwycają
Muszę to powiedzieć: to najładniejsze karty TCG, jakie trzymałem w rękach. Serio.
Foile w FaB są piękne. Cold foile? Absolutne cudeńka. Każda karta jest drukowana z troską o detale, a design bohaterów i ich sprzętu to wizualna uczta. Artworki są często mroczne, ale stylowe – przypominają mi klimaty dark fantasy z Path of Exile czy Dark Souls.
Dodatkowo, drukowane są tylko w określonych ilościach, z limitowanymi edycjami (np. First Edition), co sprawia, że FaB to również spełnienie marzeń kolekcjonerów.
🌍 Gra globalna z lokalnym sercem
FaB od początku było projektowane jako gra sklepowa. Lokalne turnieje, organizowane przez program Armory Events, są kręgosłupem tej gry. A większe wydarzenia – jak Pro Toury, Nationals czy World Championship – są zorganizowane na najwyższym poziomie i przyciągają graczy z całego świata.
W Polsce społeczność Flesh and Blood dynamicznie rośnie – pojawiają się regularne eventy w większych miastach, turnieje draftowe i sealedy, a ceny produktów są coraz bardziej przystępne.
🧠 Czy to gra dla ciebie?
Jeśli lubisz:
- Decyzyjność na każdym etapie gry
- Pojedynki 1v1, które przypominają pojedynek szermierzy
- Kolekcjonowanie unikalnych kart
- Wyjątkowo wysoką jakość produktu
- Turniejowy, fair play klimat
To Flesh and Blood jest dokładnie tym, czego szukasz.
To gra, która nagradza myślenie, przewidywanie i znajomość matchupów. Nie da się tu „na farcie” wygrać całego turnieju. Trzeba znać swoją talię i umieć wyczytać przeciwnika.
🏁 Podsumowanie: Flesh and Blood to nie hype – to przyszłość
Nie wiem, czy Flesh and Blood stanie się „nowym Magicem”. Ale wiem jedno: to najlepsza nowa gra karciana, w jaką miałem przyjemność grać od lat. Ma wszystko – głębię, styl, społeczność i serce.
Jeśli szukasz czegoś więcej niż tylko „kolejnej karcianki”, czegoś, co łączy strategię z czystym funem z grania, to Flesh and Blood będzie dla ciebie tym, czym Magic był w latach 90.
I to chyba największy komplement, jaki mogę tej grze dać.